Narty zostały sprawdzone, czyli World Ski test 2016/17

Prawie sto modeli nart dziesięciu najpoważniejszych w branży marek przetestowali w tym tygodniu czołowi alpejczycy świata (zarówno odnoszący sukcesy dziś, jak i startujący w przeszłości), instruktorzy oraz dziennikarze specjalizujący się w tej dyscyplinie sportu.

Efektem World Ski Test 2016/17 będzie obiektywny zbiór sugestii dla chcących kupić sprzęt na przyszłą zimę.

(Fot. Tomasz Osuchowski, Ski Magazyn)

Fot. Tomasz Osuchowski, „Ski Magazyn”

O historii World Ski Test i zasadach podczas niego obowiązujących już tu pisałem. Tym razem miałem okazję samemu się przekonać, jak wygląda takie testowanie.

Faktycznie, wstawać trzeba było wcześnie: pierwsza grupa testerów rozpoczynała pracę już o 7.30 rano (druga startowała o 10.00). Narty były podzielone na 6 grup wedle przeznaczenia oraz stopnia zaawansowania i płci potencjalnych użytkowników: Race GS, AllMountain oraz, osobno, kobiece lub męskie: High Performance i Allround. Co ciekawe, organizatorzy zrezygnowali w tym roku z testowania nart slalomowych.

Osobną kategorią była grupa określana jako Open Space. W niej przeważały modele do jazdy pozatrasowej – choć nie do freeride’u (wobec jego rosnącej popularności ekipa World Ski test postanowiła zorganizować osobne testy takiego właśnie sprzętu, które odbędą się za tydzień w vorarlberskim kurorcie Lech Zürs).

Reprezentowane były – jako się rzekło – wszystkie najpoważniejsze marki narciarskie: Salomon, Rossignol, Dynastar, Blizzard, K2, Völkl, Fischer, Nordica, Elan i Atomic. Spośród największych brakło jedynie Heada i Stöckli. Poza nimi w grupie Open Space znalazły się m.in. Volant i Line.

Areną tegorocznego World Ski Test były stoki Tschaneck (2030 m n.p.m.), górujące nad kameralną, rodzinną stacją Katschberg na północy Karyntii. Pojawili się tam m.in. znakomita (i urocza) alpejka z Liechtensteinu Tina Weirather czy takie sławy jak złoty medalista olimpijski Fritz Strobl czy mistrzowie świata Michael Walchhofer i Michael von Grüningen. Był też patronujący imprezie legendarny zjazdowiec Franz Klammer. Już możliwość zobaczenia ich wszystkich z bezpośredniej bliskości na stoku jest wielką frajdą.

Narty ocenia Franz Klammer (Fot. Tomasz Osuchowski, Ski Magazyn)

Narty ocenia Franz Klammer (Fot. Tomasz Osuchowski, „Ski Magazyn”)

Narty były jak zwykle precyzyjnie zaklejone czarną taśmą i oznaczone jedynie numerami (wyjątkiem jest grupa Open Space). Ma to uniemożliwić choćby podświadome sugerowanie się marką czy designem testowanego modelu. Naturalnie specjaliści przynajmniej w przypadku niektórych co bardziej charakterystycznych modeli są w stanie zorientować się, na czym właśnie jadą, lecz im więcej sposobów na poprawę obiektywności stawianych poszczególnym modelom ocen, tym lepiej.

Każdy z uczestników musiał przejechać trasę testu na każdym z modeli ocenianej grupy i od razu wystawić mu ocenę (w skali od 1 do 10). Kryteriami były łatwość prowadzenia w długim i krótkim skręcie, trzymanie krawędzi (mocno akurat dyskusyjne z racji w pełni wiosennego już, a więc często nader mokrego, śniegu na trasie), stabilność podczas jazdy oraz tzw. wrażenie ogólne.

Procedura taka sprawia, że szybko wyczuwa się różnice między poszczególnymi modelami. Tym samym można tylko utwierdzić się w przekonaniu, że wybierając dla siebie narty należy, prócz porównaniu opinii na ich temat i ustaleniu listy modeli pasujących do preferowanego stylu jazdy, sprawdzić je najpierw na śniegu. Wtedy dopiero można się przekonać, na których czujemy się pewnie, bezpiecznie i dobrze, a więc jazda sprawia nam największą frajdę. Innego sposobu na ustalenie, które z nart – mówiąc potocznie – nam „siedzą”, po prostu nie ma.

W ramach WST oceniane są także narty dla najmłodszych narciarzy: jurorami w tzw. World Ski Test Young Show byli zawodnicy z austriackiej kadry młodzieżowej i uczniowie szkół sportowych.

(Fot. Tomasz Osuchowski, Ski Magazyn)

Fot. Tomasz Osuchowski, „Ski Magazyn”

Testom towarzyszył nadto pokaz mody zimowej: głównie ubiorów sportowych, ale też austriackich strojów regionalnych oraz udanie często połączonych z tzw. bielizną oddychającą ochraniaczy – czyli „żółwików” – renomowanej firmy Komperdell. Tradycyjnie też odbył się plebiscyt na narty z najciekawszym designem.

PS Spośród modeli, które testowałem wśród nart z grupy Race GS (czyli „gigantek”), najlepiej czułem się, ku swemu zdumieniu, na – najprawdopodobniej – Elanach RGSX, zaś w grupie Open Space szczególnie „siadły” mi K2 Pinnacle 88 i Salomon QST 99.

Zobaczymy, na ile zgodzi się to z opiniami innych.

Pełne wyniki World Ski Test – w tym punktację za każde z kryteriów oraz oceny podsumowujące – opublikuje bowiem (jak każe kilkuletnia już tradycja) w pierwszym numerze sezonu 2016/17, a więc jesienią, „Ski Magazyn”.

2