Na czym za rok, w czym za rok

W przyszłym sezonie nie ma się co spodziewać żadnych technologicznych rewolucji w sprzęcie narciarskim – ocenia w oparciu o wizytę na monachijskich targach ISPO 2016/17 Tomasz Osuchowski. Obszerną relację z tych największych w Europie targów tej branży można znaleźć w najnowszym numerze Ski Magazynu (71).

Oto kilka jego spostrzeżeń:

– Złote nagrody tegorocznych targów w kategorii narciarskiej niewiele wnoszą do rozwoju narciarstwa i dziedzin mu towarzyszących. Ot choćby uhonorowany system do plecaków antylawinowych Arc’teryx Voltair jest jedynie kontynuacją pomysłu (nagrodzonego kilka lat temu!) firm PIEPS i Black Diamond na bezbutlowe wypełnianie poduszki wypornościowej. W dodatku nie odpompowuje po czasie powietrza, a tym samym nie pozostawia zasypanemu dodatkowej wolnej przestrzeni do oddychania, jak to zaprojektowano u protoplastów.

Z kolei detektory lawinowe, kaski, gogle czy buty narciarskie możemy ocenić pod względem przydatności dopiero po wyczerpujących testach. Oczywiście są to produkty znakomicie i starannie wykonane, zastosowano w nich niejednokrotnie nowe materiały i technologie. Jednak większość nie wnosi żadnej rewolucji do narciarstwa – są najwyżej kontynuacją dawno wymyślonych patentów.

– Wielu wystawców podkreślało, pomimo marnej zimy, znaczne ożywienie na swoich stoiskach w porównaniu z ubiegłym rokiem.

– Widać nieustający pęd ku ulepszaniu detali pod kątem komfortu. Dział dopasowania butów poszukuje nowych rozwiązań – przykładem Nordica. Rękawice i kurtki mają coraz lepsze systemy docieplania i są wygodniejsze.

– Materiały syntetyczne mieszane są z naturalnymi – niezrównana jest tu wełna Merino. Era czystego polara odeszła do lamusa, a Gore Tex nie jest jedynym wyznacznikiem aktywnej oddychalności.

– Technologie serwisu narciarskiego są już niemal kosmiczne. Szwajcarska Montana przedstawiła na przykład unikatowe sportowe struktury z rowkami tworzone na nowej maszynie Crystal Race. Dla wtajemniczonych: proces wymaga niebywałej precyzji sterowania diamentem, który wycina skomplikowane struktury na kamieniu szlifierskim, a ten dalej na ślizgach nart. Wszystko w imię polepszenia sterowania i lepszego poślizgu..

– W sporcie wyczynowym trwa ciągły wyścig o setne sekundy, o który obok człowieka walczy też technika. Do konstrukcji nart na stałe wszedł Grafen (HEAD), a tłumienie drgań i rozkład sił na nartach są ciągle na tapecie (Rossignol).

„Może po prostu poziom technologiczny osiągnął stan odpowiedni do najpopularniejszych stylów jazdy i faktycznie lepiej nie psuć tego, co dobrze funkcjonuje?” – pyta Osuchowski.