Bond w Tyrolu
Jeszcze tylko dwa tygodnie pozostały do polskiej premiery najnowszego filmu o przygodach Jamesa Bonda.
Będą w nim być może wątki narciarskie, bo areną działań agenta 007 są m.in. stacje zimowe Tyrolu.
Narty – a zwłaszcza szaleńcze na nich zjazdy – były elementem już kilku z dwudziestu trzech „Bondów”. Sceny te kręcono m.in. na stokach Tignes (Sabaudia) i Schilthorn (Alpy Berneńskie). Wprawdzie kilka razy Bond zimą zahaczał też wedle scenariuszy o masywy austriackie, ale w rzeczywistości producenci decydowali się wtedy realizować stosowne ujęcia… za Oceanem (w górach Kanady i Stanów Zjednoczonych), uznając, że tamtejsze krajobrazy są bardziej spektakularne.
Teraz przekonały ich jednak dwa miejsca w Tyrolu – i to o kompletnie różnym charakterze.
Pierwszym jest Sölden w dolinie Ötztal, słynące choćby z dwóch udostępnianych narciarzom lodowców, corocznych inauguracji alpejskiego Pucharu Świata oraz… mocno, by tak rzec, zabawowego charakteru. Od kilku sezonów stacja chlubi się także niebywałą architekturą swojej infrastruktury narciarskiej – zwłaszcza kolejek 3-S-Bahn na Gaislachkogl (3058 m np.m.) i platform widokowych zbudowanych na trzech tamtejszych trzytysięcznikach (prócz Gaislachkogl są to Tiefenbachkogl 3250 m n.p.m. i Schwarze Schneid 3340 m n.p.m.).
Od ubiegłego sezonu przybył kolejny powód do chwały w postaci wybudowanej także na trzech tysiącach metrów (bo tuż pod wierzchołkiem Gaislachkogl) restauracji „Ice Q“. W jej przypadku zachwyt budzić ma zarówno nowoczesna, acz nawiązująca do kubizmu forma (przeszklony budynek przypomina… kostkę lodu), jak i luksusowe menu (serwowane są choćby ostrygi oraz dojrzewające w beczkach na szczycie wyborne podobno wino „Pino 3000”).
Producenci „Spectre“ – bo taki tytuł będzie nosił najnoszy „Bond” – chcieli oczywiście przebić poprzednie tytuły w serii także pod względem widowiskowości ujęć i krajobrazów. Tym bardziej więc znamienne, że spośród wielu ofert wybrali właśnie lodowcowe masywy nad Sölden. Inna rzecz, że aby ściągnąć ekipę Bonda do doliny Ötztal, menedżerowie stacji i spece od promocji Tyrolu przeprowadzili niemal bondowską operację. To zresztą historia godna osobnej opowieści.
Zdjęcia próbne kręcono w Sölden w grudniu 2014 r., w styczniu 2015 r. padł zaś pierwszy klaps już z udziałem z Daniela Craiga (bo to on kolejny raz zagra Bonda). Sceny kaskaderskie kręcono w lutym.
Bond, co więcej, zawitał też do drugiego – zupełnie innego w charakterze – zakątka regionu. Otóż areną ujęć stała się też zabytkowa osada Obertilliach w Tyrolu Wschodnim. Na co dzień żyje w niej niespełna 700 osób.
Zdjęcia trwały tam 4 dni, realizowano je także w styczniu tego roku, choć przygotowania rozpoczęły się już jesienią 2014 r. M.in. na zboczu górującego nad wioską szczytu Golzentipp postawiono wtedy sprowadzoną ze Styrii drewnianą chatę, którą mieszkańcy nazwali Bond Haus. Ujęcia kręcono także na lokalnej trasie narciarskiej (na dwa dni trzeba było zamknąć wyciągi) i w okolicznych lasach.
Dla miejscowych atrakcją było m.in. obserwowanie sceny z wykorzystaniem małego sportowego samolotu (rolę odegrało i to, że pejzażu gór i nieba nad Obertilliach nie zakłócają… słupy i linie energetyczne: jako że często zrywały się pod ciężarem śniegu, więc przed dwoma laty wkopano je pod ziemię).
Sołtys Obertilliach Matthias Scherer zdradza teraz mediom, że wszyscy jego sąsiedzi dali się przekonać, jak wielką szansą – „niczym wygraną na loterii” – dla wioski jest zaistnienie w światowej sławy produkcji filmowej. Na dodatek okazało się, że ekipa potrafiła nawiązać bardzo dobre relacje z gospodarzami.
Także zyski – te wymierne i te związane z promocją – dla obu ośrodków i samego Tyrolu warte są osobnego omówienia.