Gogle – ciągle nowe widoki

Wydawałoby się, że narciarskie gogle to rzecz tak prosta, że niewiele już da się wymyślić w ich konstrukcji. Tymczasem tylko obecny sezon przynosi w tej mierze przynajmniej dwie tendencje. Jedna jest cenna, bo przydatna, druga – ma raczej gadżeciarski charakter.

Pierwsza nowinka wynika z faktu, że narciarze czy snowboardziści używają gogli w różnych warunkach pogodowych (a precyzyjniej: przy różnym oświetleniu stoku). Jeździ się a to w pełnym słońcu, a to w zapadających ciemnościach czy wręcz w nocy (przy sztucznym świetle). Osobnym wyzwaniem jest mocno padający śnieg czy gęsta mgła.
Ideałem byłoby mieć na każdy z takich przypadków inną szybkę w narciarskich okularach, bo to od doboru odpowiedniej przepuszczalności światła zależy, czy będziemy dobrze widzieć. Wymiana szybek długo bywała jednak kłopotliwa (nie pomaga w tym mróz, sypiący śnieg, nie mówiąc już o tym, że wożenie z sobą zestawu szybek jest mało wygodne i zawsze grozi ich zniszczeniem).

Konstruktorzy głowili się więc na patentem ułatwiającym tę czynność. Pionierami okazali się inżynierowie firmy Uvex – swego czasu wszak w goglach się specjalizującej (ostatnio rozszerzyła ofertę na m.in. kaski, czemu trudno się dziwić, bo gogle powinny pasować do kasku). Bodaj dwa sezony temu przedstawili rozwiązanie w postaci szybek mocowanych do obudowy za pomocy rodzajów magnesów. Jedynym mankamentem był ograniczony wybór szybek: można było użyć albo ciemnych – przeznaczonych na ostre słońce, albo też rozjaśniających – na bardzo słabą widoczność (mgłę itp.).

W tym sezonie Uvex rozwinął swój pomysł w modelu Hypersonic CX. Zastosowano w nim również dwie szybki mocowane na minimagnesy (wystarczy delikatnie nacisnąć szybkę od środka, a kiedy magnes się zwolni, na jej miejsce wstawić drugą). Tyle że znów przewidziano jedynie dwa warianty soczewek. Więcej jest za to oprawek: dwie dla mężczyzn i jedna dla pań (z kryształkami na pasku…).

Inny mechanizm wymiany szybek proponuje w tym sezonie słynny w optycznej branży Oakley. W modelu Airbrake firmowanym przez jednego z najlepszych narciarzy freeride’ owych (o tym, jak wiele ekstremalne narciarstwo do technologii użytecznych dla wszystkich, pisałem tu w poprzedniej nocie….) Setha Morrisona zastosowano technologię Oakley Switchlock™. Oakley przekonuje, że choć wymienna szybka w goglach nie jest niczym nowym, to użycie dotąd praktykowanych metod zmiany soczewek grozi ich pęknięciem (faktycznie, w minionym sezonie sam zniszczyłem w ten sposób szkła firmy Oakley), a nierówny nacisk zniekształca szybki, wpływając na ich właściwości optyczne i pogarszając
jakość widzenia.

Technologia Switchlock ma być rozwiązaniem prostym, ograniczyć groźbę pękania szkieł, eliminować zafałszowania obrazu. I wreszcie: pozwalać na szybką i łatwą wymianę szkieł. Oto wystarczy przekręcić dźwignię mechanizmu blokującego, by szkła zostały wysunięte, a gogle mogły zostać wyposażone w kolejną szybkę. Widziany obraz będzie ostry i dokładny, a całość będzie dostatecznie zabezpieczona przed uszkodzeniami.

Gogle Airbrake Seth Morrison zaprojektowane zostały dla średniej i dużej wielkości twarzy. Na dodatek nakładki na pasku skutkują równomiernym rozłożeniem nacisku, bez względu na to, czy narciarz jeździ w kasku czy nie. A że same szkła Oakleya uchodzą za wzór roboty  optyków (potwierdzam – mam dwie na rozmaite warianty pogodowe i sprawują się doskonale), więc produkt wydaje się ciekawym. Zwłaszcza, że producent w zesatwie podstawowym oferuje wprawdzie tylko dwie szybki, ale ponoć można dokupić szkła także na jeszcze bardziej zróżnicowane warunki.

Pojawiły się jednak i inne rozwiązania. Oto, przykładowo, równie renomowane firma Julbo w nowej serii Orbiter stosuje sferyczne szybki fotochromatyczne pod nazwą Zebra lub Cameleon. Dostosowują się one do aktualnego natężenia światła i zapewniają ochronę przed promieniami UV (w stopniu od 2 do 4). W najlepszych modelach zastosowano też polaryzację, redukującą siłę światła odbijającego się od śniegu. Julbo rekomenduje swój nowy produkt zwłaszcza dla narciarzy jeżdżących poza trasami (znowu!), bo tam precyzyjna widoczność terenowych detali jest szczególnie ważna.

Julbo Orbiter

A teraz o drugim trendzie: wspomniany Uvex chwali się w bieżącym sezonie nowością – zapożyczoną ponoć od technologii używanych przez pilotów wojskowych – pod kryptonimem G.GL9. To gogle, w których można wykorzystać system Recon, czyli montowany wewnątrz mini ekran LCD, GPS oraz bluetooth. W rezultacie użytkownik będzie mógł podobno kontrolować swoją prędkość, zlokalizować swą pozycję oraz wysokość nad poziomem morza, na jakiej się znalazł, a nadto znać temperaturę otoczenia i parametry stoku, po którym jedzie. Gogle te są dostępne w trzech kolorach… Tyle ża dla mnie wystarczy mapa lub nawet mapka stacji…

Uvex G.GL9

Nieco bardziej zasadne wydają się w tej sytuacji – również podobno oparte o rozwiązania stosowane w wojsku – gogle z szybkami NXT. Soczewki te bowiem prócz wysokiej odporności na zarysowania cechują się znakomitym poziomem widzenia barw. A że pokryto je filtrem Photochromatic, zmieniającym widoczne odcienie w zależności od natężenia światła, więc powinny się sprawdzać jako faktycznie uniwersalny model na rozmaite warunki.

Tak czy tak: nawet w goglach ruch w interesie trwa.