Trudny szlak prawa szlaku

Podczas zakończonego niedawno w Zakopanem Międzynarodowego Forum Górskiego największy spór wywołała propozycja wprowadzenia w Polsce tzw. prawa szlaku (na Zachodzie zwanego też prawem śniegu). Chodzi o, upraszczając, umożliwienia wytyczania tras narciarskich bez konieczności uzyskiwania zgody właścicieli działek, po których by one przebiegały.

Idea ta jest wynikiem częstego w rodzimych górach zjawiska grodzenia nartostrad przez właścicieli pól położonych w okolicy kolejek i wyciągów. Spory na ten temat latami trwały m.in. na Gubałówce, Butorowym Wierchu czy w Szczyrku. U ich podłoża stały pieniądze albo ambicje. Czasami stronom udaje się dojść do porozumienia – bywa jednak i tak, że zbudowane już wyciągi nie mogą służyć narciarzom i snowboardzistom.

Dlatego już kilka lat temu pojawiły się postulaty, by w imię dobra publicznego, którym jest praw obywateli do wypoczynku i rekreacji, a także uprawiania sportu, ograniczyć prawo własności. Oczywiście chodzi jedynie o takie miejsca, które z uwagi na swą lokalizację, ukształtowanie, walory widokowe czy przyrodnicze mają unikalny charakter – nie można ominąć ich wytyczając nartostradę czy szlak pieszy. Ograniczenie prawa własności byłoby nadto dopuszczalne jedynie w ściśle określonym wymiarze i celu.

Precyzyjne określenie zakresu prawa szlaku jest o tyle ważne, że prawo własności jest gwarantowane w ustawie zasadniczej. Wedle Konstytucji wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne (art. 21 ust. 2). Ustawa zasadnicza stanowi ponadto, że wszelkie ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko wtedy, gdy są konieczne – (dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego państwa bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób).

Znamienne, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w jednym z wyroków uznał, że w inwestycjach takich jak trasy i wyciągi narciarskie oraz urządzenia towarzyszące (na przykład armatki zaśnieżające) nie ma tzw. pierwiastka publicznego, a tym samym pod tego typu inwestycje nie można zabierać właścicielom gruntów. Oczywiście w Polsce nie obowiązuje prawo precedensu: wyrok ten obowiązuje tylko w konkretnie rozpatrywanej sprawie i nie jest wiążący w innych przypadkach. Tak czy tak jednak każde zbyt daleko idące ograniczenie może być zaskarżone do Trybunałem Konstytucyjnym.

Obecnie w ministerstwie sportu i turystyki trwają prace nad założeniami projektu ustawy o szlakach turystycznych, która ma m.in. wprowadzić prawo szlaku.

Podczas Forum precyzyjne propozycje zmian obowiązujących przepisów przedstawił też krakowski adwokat Janusz Długopolski (swoje argumenty i postulaty przedstawił wcześniej – razem z mec. Małgorzatą Kulig-Juźwiak – na łamach „Palestry”).

Rozsądne reguły, na których oparte powinno być prawo szlaku wytyczył też swego czasu w „Gazecie Prawnej” dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Przekonywał: „Na kwestię wywłaszczenia pod szlaki turystyczne czy trasy narciarskie należy spojrzeć w szerszym kontekście. Trzeba pamiętać, że nie każdy cel publiczny uzasadnia działanie, jakim jest wywłaszczenie. Nie wystarczy więc samo odwołanie się do celu publicznego, by zastosować taką procedurę. Trzeba jeszcze brać pod uwagę, czy należycie respektowana jest zasada proporcjonalności takiej ingerencji i czy nie ma innej drogi rozwiązania danej sprawy. Dlatego na to zagadnienie nie można patrzeć w oderwaniu od okoliczności dotyczących danej sprawy. Należałoby w każdym konkretnym przypadku sprawdzić, czy nie da się pogodzić przeciwstawnych interesów. Konieczne byłoby wyważenie racji stojących za osiągnięciem takiego celu publicznego. Wywłaszczenie musiałoby następować stosownie do reguł zapewniających gwarancje proceduralne, w szczególności respektować prawo do sądu”.

Wszelkie koncepcje zmian są jednak zdecydowanie odrzucane przez grupę właścicieli gruntów z Zakopanego i okolic skupionych w Federacji Obrony Podhala (zasłynęła ona już m.in. protestami przeciwko rozbudowie „Zakopianki”. Ideą prawa szlaku – niezależnie od tego, jaki kształt miałoby ono przyjąć – uważają za „pomysł wąskiej grupy cwaniaków z narto biznesu”, którzy chcą „zrobić pieniądze” na cudzej ziemi. Twierdzą też, że jest to „zamach na prywatną własność podejmowany w majestacie prawa”.