Na nartach z Czarodziejskiej Góry

Miłośnicy wielkiej powieści Tomasza Manna od minionego weekendu mogą znowu jeździć na nartach śladami jej głównego bohatera.

Przypomnijmy tę historię: otóż Hans Castorp początkowo „nie miał ambicji dorównywania fircykom uprawiającym sport dla szyku”, bo uważał, że „nie jest jego rzeczą harcować, jak tamci, po górach i tarzać się po śniegu jak głupiec”. W końcu jednak znudziło mu się rytualne w przeciwgruźliczym sanatorium mierzenie temperatury i leżakowanie na tarasie pod pledami z wielbłądziej wełny oraz prowadzenie równie rytualnych gier towarzyskich i flirtów czy też dyskusji o naturze ludzkości i człowieka.
I choć uprawianie narciarstwa także było już wtedy w Davos rodzajem rytuału, Castorp „nabył parę eleganckich nart, wylakierowanych na jasnobrązowy kolor, z dobrego jesionowego drzewa, z doskonałymi rzemieniami, na przedzie zaostrzonych i wygiętych”. Jak na ambitnego młodzieńca przystało, od początku „usiłował trzymać nogi ładnie obok siebie i zostawać za sobą równoległe ślady”. A po niespełna dwudziestu próbach „już się nie przewracał, gdy w pełnym biegu hamował telemarkiem, wysunąwszy jedną nogę naprzód, a drugą zgiąwszy w kolanie”.

To właśnie m.in. dzięki „Czarodziejskiej górze”, powieściowemu arcydziełu XX wieku, szwajcarskie Davos stało się znane na całym świecie i przez dziesięciolecia uchodziło za najsławniejsze (i nader snobistyczne) górskie uzdrowisko Europy. Zwłaszcza, że jego walory propagowali też chociażby Robert Louis Stevenson i Arthur Conan Doyle (kreator postaci Sherlocka Holmesa już w 1899 r. opisywał zalety jazdy na nartach w tym szwajcarskim kurorcie).

Od soboty miłośnicy powieści Tomasza Manna mogą pojeździć w Davos na nartach czy desce w tym samym miejscu, w którym robił to jej główny bohater. Po kilku latach przerwy otwarte zostały bowiem trasy zjazdowe w regionie Strela-Schatzalp, położonym w pobliżu rezydencji Schatzalp, która prawdopodobnie była miejscem  akcji  „Czarodziejskiej góry”(prawdopodobnie, bo są i tacy, którzy utrzymują, że rzeczywistą areną powieści był położony nieco niżej Waldhotel, w którym Tomasz Mann mieszkał w 1912 r.).

 Niegdyś sanatorium, a dziś hotel Schatzalp i należące doń stoki zjazdowe

Sam Schatzalp, kiedyś sanatorium, a dziś luksusowy hotel, to neoklasycystyczny budynek (z balkonami na wszystkich piętrach południowo-zachodniej, słonecznej elewacji) położony 300 m powyżej samego Davos, a tuż poniżej górnej granicy lasów.

Należące do hotelu tereny narciarskie sięgają 2500 m n.p.m. Obejmują dwie trasy (niebieska i czerwona o długości 3,4 i 1, 9 km) oraz „wysokoalpejski”, nieprzygotowywany ratrakami zjazd nazywany Variante Guggerbachtäli. Zaletą obszaru ma być możliwość jazdy – dzięki jego wysokości i mikroklimatowi – wyłącznie po naturalnym śniegu. Cały region odwołuje się do modnej teraz idei „slow“ (mountain, food itd.), czyli ekologii i powrotu do natury.
Obszar obsługiwany jest przez kolej Standseilbahn, wywożąca gości z centrum Davos do Schatzalp, wyciąg krzesełkowy Schatzalp-Strelaberg oraz dwa odnowione orczyki na wysokości 2400-2500 m n. p.m.

 Jeden z orczyków na Strelaberg

O ekskluzywności jazdy w okolicach Schatzalp świadczy i to, że nie obowiązują tam karnety funkcjonujące w pozostałych 5 obszarach Davos-Klosters Mountains. By korzystać z tzw. Privat-Skigebiet SlowMountain Schatzalp trzeba kupić osobny bilet: dorosłego dzień jazdy kosztuje 30 franków (podczas weekendu – 35), młodzież (między 12 a 17 rokiem życia) – 20 CHF (w weekendy – 25 CHF), a dzieci od 6 do 11 roku życia – 10 CHF (w weekendy – 15 CHF).

Ale może choć raz warto wybrać się na narty śladami samego Hansa Castorpa.