Formalnie sezon w Polsce rozpoczęty, ale…

W  Bukowinie Tatrzańskiej podczas minionego weekendu oficjalnie zainaugurowano sezon zimowy 2009/2010 w Małopolsce. Tyle tylko, że śniegu zdążyło napadać ledwie 10 cm (nawet wysoko w Tatrach jest go dopiero ok. pół metra). A i armatki mogą pracować dopiero od paru dni, bo wcześniej temperatury były za wysokie (oczywiście, jak na polskie technologie, bo zainstalowany na austriackim Pitztalu i w szwajcarskim Zermatt tzw. Snow Maker System – który szczegółowo opisywałem tu w październiku – produkuje sztuczny śnieg nawet w mocno dodatnich temperaturach).

W praktyce więc jeździć na nartach i desce jeszcze się w Polsce nie da.  Szczęśliwie meteorolodzy zapowiadają w najbliższych dniach opady i niskie temperatury (w nocy z soboty na niedzielę obserwatorzy z Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego na Kasprowym Wierchu odnotowali aż – 17 stopni Celsjusza!). Lecz znowu: w okolicach Świąt ma się ocieplić. Niewykluczony jest nawet halny.
Tak czy tak, zima się wreszcie w Polsce chyba zaczęła.

Gospodarzem otwarcia sezonu była stacja Rusin Ski. Działa dopiero od minionej zimy. Oferuje czteroosobowy wyciąg krzesełkowy (ok. 1000 m długości) i dwa wyciągi talerzykowe (200 i 500 m). Trasy (łatwe i mające aż 150 m szerokości) wytyczono na północnym zboczu Rusińskiego Wierchu, dzięki czemu śnieg utrzymuje się tu do późnej wiosny. Mogą być oczywiście dośnieżane i oświetlone.  Wyciąg dla początkujących jest oddzielony od głównej trasy, co zwiększa bezpieczeństwo uczących się dopiero jeździć. W planach Rusin Ski jest budowa kolejnych krzesełek oraz kilku wyciągów szkoleniowych.

W ramach inauguracji pod patronatem Małopolskiej Organizacji Turystycznej odbyło się spotkanie poświęcone bezpieczeństwu na stokach. Wicenaczelnik TOPR (i największy ekspert od profilaktyki oraz lawin) Adam Marasek podkreślał, że liczba wypadków stale wzrasta. Przyczyną są jednak nie tyle nowe technologie stosowane przy produkcji sprzętu, lecz zbytnie wiara narciarzy i snowboardzistów w swoje umiejętności oraz rażące braki kondycyjne.

Z kolei poseł Ireneusz Raś, z którego inicjatywy wprowadzony ma być nakaz, by dzieci do lat 15 jeździły na nartach i deskach w kaskach, przypominał, że stosowne zmiany prawne przegłosował już nie tylko sejm, ale i senat. Aby obowiązek wszedł w życie potrzeba jedynie podpisu prezydenta, ogłoszenia w Dzienniku Ustaw i 30 dni tzw. vacatio legis.

Niewykluczone zatem, że jeszcze w podczas ferii zimowych dorośli sprawujący „opiekę lub nadzór mad małoletnim” – a więc nie tylko rodzice, lecz również instruktorzy w szkółkach narciarskich czy nauczyciele podczas wyjazdów szkolnych –  staną się odpowiedzialni za jego egzekwowanie od podopiecznych. Za niedopilnowanie przestrzegania nakazu groziłaby im bowiem kara nagany lub grzywny orzekana w trybie kodeksu wykroczeń.